sobota, 5 listopada 2016

Część pierwsza – Walka z wiatrakami ?

CZY BURMISTRZ A.ORMANTY I KIER.REF. DAGMARA GĘBALA ŚWIADOMIE SKŁÓCAJĄ MIESZKAŃCÓW W STANISŁAWIU DOLNYM DOLANY ?

Czy to prawda, że urzędnicy naszego urzędu udzielają informacji w zależności „jak im jest wygodnie'?
Czy udzielane informacje mają wpływ na mieszkańców wywołując waśnie ?

Będąc jednym z wielu uczestników komisji i sesji Rady Miejskiej w Kalwarii Zebrzydowskiej inaczej pamiętam rozmowy, których tematem była sporna droga (dobro publiczne) Stanisławiu Dolnym do której Urząd nijak się nie chciał przyznać z początku, a po interwencji urzędów nadrzędnych, jednak się okazało, że to droga – dobro publiczne.
Problem polegał na tym, że jedna z mieszkanek miała i ma utrudniony dojazd do drogi publicznej, choć gdy budowany był dom, wiele lat temu droga była – co zresztą jest wymagane prawnie.
Dzięki takim działaniom urzędników, może stracić możliwości dojazdu do swoich nieruchomości wielu właścicieli.
Problem złożony, ale nie beznadziejny do rozwiązania przy dobrej woli obu stron, a szczególnie Urzędu, Burmistrz A.Ormantego i samej kier.Dagmary Gębala.

Pamiętam, że wnioskowano na komisjach i sesji o częściowe rozgraniczenie. Czyli od posesji Pani A.L do drogi publicznej. Pieniądze zostały przeznaczone (Rada Miejska wykazała się dobrą wolą) i jak by się zdawać mogło problem powinien się rozwiązać, bo władny do tego aby problem zamknąć jest tylko i wyłącznie właściciel drogi – Urząd, co za tym idzie Burmistrz.

Nic bardziej mylnego – to co oczywiste okazuje się komplikowane przez samego urzędnika.

Urząd nie chciał zaakceptować, nawet wyniknął mały spór między mną a panią Sekretarz Renata Borończyk, że jest możliwe „częściowe rozgraniczenie”-regulują to przepisy. Pani Sekretarz Renata Borończyk twierdziła, że cała droga musi być rozgraniczana, co jest nieprawdziwe (polecam internet – ogromna dostępna wiedza). Mało tego była też mowa, aby Ci mieszkańcy w „górnej” części tej drogi, gdzie są już posadowione ogrodzenia i bramy mieli możliwość przejęcia w świetle istniejących przepisów te zagrodzone części drogi.

Był też wniosek Sołtys Ewy Pacut, aby za przysłowiową złotówkę oddać to Tym mieszkańcom.
Problem się rozwiązuje poprzez zasiedzenie – i to chroni interes tych mieszkańców.

Temat o tyle ważny, gdyż jest jeszcze możliwość zasiedzenia w złej wierze. Czy to się gminie podoba czy nie powinni to uregulować to prawnie, aby nie stwarzać podobnych sytuacji.

Żądanie od mieszkańców tych terenów zapłaty było by jednak moralnie nieuczciwe, gdyż mieszkańcy Ci oddali na rzecz pastwa i budowy istniejącej drogi powiatowej nieodpłatnie swoje nieruchomości.

Na dzień dzisiejszy miała być uruchomiona procedura „częściowego rozgraniczenia” na odcinku drogi (dobro publiczne) od posesji Pani A.L. do drogi powiatowej. Na to zadanie zgodnie z ustaleniami środki były przeznaczone przez Radę Miejską.

Co się stało, że zrobiono inaczej ?
Naszym zaskoczeniem jest, że dokonano pomiarów, które nic nie wnoszą. Czy więc środki zostały wydane nie na ten cel jaki były przyznane.

Jeśli tak – kto jest winny ?

Czy to celowe działanie Burmistrza i Urzędnika aby wywołać między sąsiedzkie waśnie ?

Z dokumentu który posiadam, a wydany jest przez Urząd Kalwaryjski i podpisany pracownik ref.drogownictwa, cały czas idzie o skomunikowanie posesji pani A.L. z drogą powiatową.
Nie było do tej pory mowy o własnościach powyżej.
Czemu Burmistrz A.Ormanty postępuje w ten sposób ?

Może należy zapytać o to ? Pytać powinni mieszkańcy i właściciele posesji które mogą stracić możliwości połączenia z drogą powiatową, a tak może się z całą pewnością stać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz