środa, 15 listopada 2017

cz.2 SP ZOZ - co z nim?

Doszły do nas niepokojące informacje (wpis w internecie jednego z pacjentów SP ZOZ), a bohaterem tej historii jest lekarz w SP ZOZ kalwaryjskim.

Czy to prawda, że  jeden ze "starej" obsługi lekarskiej  odmówił przyjęcia pacjenta? 
Stan pacjenta był na tyle poważny, że konieczna była hospitalizacja, niestety nie zadbał o to ten lekarz "doświadczony-dlaczego? Wezwano pogotowie i  dzięki profesjonalnej pomocy innego lekarza do tragedii tym razem nie doszło. 
Jest  złożona skarga - którą sam kierownik poradził złożyć - co z niej wyniknie ? Zobaczymy.
Życzymy powrotu pacjentowi do zdrowia i unikania  podobnych szkodliwych zdrowiu sytuacji.
Ten przykład profesjonalizmy opiszemy jeszcze, w późniejszym terminie.
Skarga ma to do siebie, w naszym lokalnym środowisku, że po jakimś czasie "umiera" - mam przykład - skardze na lekarza ginekologa - nadal przyjmuje choć kierownik wiedział jakie jest tegoż obejście z pacjentkami. To dość dziwne, a zarazem przykre - czy to tak się dba o pacjenta?


Powróćmy do tematu tegoż uprzejmego lekarza - ze swej strony dodam, że miałam też "wątpliwą" przyjemność być przyjmowana przez "rzeczonego" lekarza. 
Co prawda przyjął mnie ale ... może lepiej byłoby, gdyby tego nie zrobił. 
Parę lat temu ugryzł moje dziecko pies - nie dość że nie dostała fachowej pomocy to jeszcze zalecił smarowanie rany maścią. Nawet nie została oczyszczona poprawnie rana ugryzienia. Na "karteluszku" pan lekarz zapisał nazwę maści i odesłał do apteki.  Dzięki wywiadowi jaki przeprowadził ze mną mądry farmaceuta, widząc moje zdenerwowanie - oraz konsultacji z innym lekarzem, nie doszło do tego że rana by się "spaprała". Maść nie była  przeznaczona do stosowania na takie rany. Pan lekarz w sposób bardzo pobieżny ocenił ranę mojego dziecka. Jak pamiętam nawet się nad tym nie pochylił. śmiem twierdzić że tej drugiej rany z drugiej strony nie widział, bo też co można zobaczyć z 1-1,5 metra od pacjenta nie oglądając całej nogi. Ze swej strony dodam że byłam tak zdenerwowana, że analizie poddałam to zdarzenie dopiero po kilku dniach. Nie zapytał pan lekarz czy pies szczepiony czy nie. Powiedziałam, że psa nie znamy, nie pokierował nas też co dalej z tym  robić. Nie było też mowy o jakichkolwiek badaniach aby zabezpieczyć moje dziecko przed ewentualnymi skutkami tego ugryzienia. Na szczęście nie ma konsekwencji tego wydarzenia , a minęło już dobre 10 lat.

Wnioski wyciągnij sam czytelniku. 

Gratulacje za tak świetnie funkcjonujący SP ZOZ złożyć należy Kierownikowi i Burmistrzowi, czy to w końcu aby nie  jeden zarządza a drugi nadzoruje? 
Czy pozostaje nam Centrum Medyczne WARMUZ?

Żeby być sprawiedliwą.

Są  w SP ZOZ pracownicy gotowi służyć nam, pacjentom pomocą i tym wszystkim składam podziękowania, bo to jest to światełko dla nas.
 CDN


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz