Część pierwsza
– Walka
z wiatrakami ?
CZY
BURMISTRZ A.ORMANTY I KIER.REF. DAGMARA GĘBALA ŚWIADOMIE SKŁÓCAJĄ
MIESZKAŃCÓW W STANISŁAWIU DOLNYM DOLANY ?
Czy to
prawda, że urzędnicy naszego urzędu udzielają informacji w
zależności „jak im jest wygodnie'?
Czy
udzielane informacje mają wpływ na mieszkańców wywołując
waśnie ?
Będąc
jednym z wielu uczestników komisji i sesji Rady Miejskiej w
Kalwarii Zebrzydowskiej inaczej pamiętam rozmowy, których tematem
była sporna droga (dobro publiczne) Stanisławiu Dolnym do której
Urząd nijak się nie chciał przyznać z początku, a po
interwencji urzędów nadrzędnych, jednak się okazało, że to
droga – dobro publiczne.
Problem
polegał na tym, że jedna z mieszkanek miała i ma utrudniony
dojazd do drogi publicznej, choć gdy budowany był dom, wiele lat
temu droga była – co zresztą jest wymagane prawnie.
Dzięki
takim działaniom urzędników, może stracić możliwości dojazdu
do swoich nieruchomości wielu właścicieli.
Problem
złożony, ale nie beznadziejny do rozwiązania przy dobrej woli obu
stron, a szczególnie Urzędu, Burmistrz A.Ormantego i samej
kier.Dagmary Gębala.
Pamiętam,
że wnioskowano na komisjach i sesji o częściowe rozgraniczenie.
Czyli od posesji Pani A.L do drogi publicznej. Pieniądze zostały
przeznaczone (Rada Miejska wykazała się dobrą wolą) i jak by się
zdawać mogło problem powinien się rozwiązać, bo władny do tego
aby problem zamknąć jest tylko i wyłącznie właściciel drogi –
Urząd, co za tym idzie Burmistrz.
Nic
bardziej mylnego – to co oczywiste okazuje się komplikowane przez
samego urzędnika.
Urząd
nie chciał zaakceptować, nawet wyniknął mały spór między mną
a panią Sekretarz Renata Borończyk, że jest możliwe „częściowe
rozgraniczenie”-regulują to przepisy. Pani Sekretarz Renata
Borończyk twierdziła, że cała droga musi być rozgraniczana, co
jest nieprawdziwe (polecam internet – ogromna dostępna wiedza).
Mało tego była też mowa, aby Ci mieszkańcy w „górnej”
części tej drogi, gdzie są już posadowione ogrodzenia i bramy
mieli możliwość przejęcia w świetle istniejących przepisów te
zagrodzone części drogi.
Był
też wniosek Sołtys Ewy Pacut, aby za przysłowiową złotówkę
oddać to Tym mieszkańcom.
Problem
się rozwiązuje poprzez zasiedzenie – i to chroni interes tych
mieszkańców.
Temat
o tyle ważny, gdyż jest jeszcze możliwość zasiedzenia w złej
wierze. Czy to się gminie podoba czy nie powinni to uregulować to
prawnie, aby nie stwarzać podobnych sytuacji.
Żądanie
od mieszkańców tych terenów zapłaty było by jednak moralnie
nieuczciwe, gdyż mieszkańcy Ci oddali na rzecz pastwa i budowy
istniejącej drogi powiatowej nieodpłatnie swoje nieruchomości.
Na
dzień dzisiejszy miała być uruchomiona procedura „częściowego
rozgraniczenia” na odcinku drogi (dobro publiczne) od posesji Pani
A.L. do drogi powiatowej. Na to zadanie zgodnie z ustaleniami środki
były przeznaczone przez Radę Miejską.
Co
się stało, że zrobiono inaczej ?
Naszym
zaskoczeniem jest, że dokonano pomiarów, które nic nie wnoszą.
Czy więc środki zostały wydane nie na ten cel jaki były
przyznane.
Jeśli
tak – kto jest winny ?
Czy
to celowe działanie Burmistrza i Urzędnika aby wywołać między
sąsiedzkie waśnie ?
Z
dokumentu który posiadam, a wydany jest przez Urząd Kalwaryjski i
podpisany pracownik ref.drogownictwa, cały czas idzie o
skomunikowanie posesji pani A.L. z drogą powiatową.
Nie
było do tej pory mowy o własnościach powyżej.
Czemu
Burmistrz A.Ormanty postępuje w ten sposób ?
Może
należy zapytać o to ? Pytać powinni mieszkańcy i właściciele
posesji które mogą stracić możliwości połączenia z drogą
powiatową, a tak może się z całą pewnością stać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz