Doszły do nas niepokojące informacje (wpis w internecie jednego
z pacjentów SP ZOZ), a bohaterem tej historii jest lekarz w SP ZOZ
kalwaryjskim.
Czy to prawda, że jeden ze "starej" obsługi
lekarskiej odmówił przyjęcia pacjenta?
Stan pacjenta był na
tyle poważny, że konieczna była hospitalizacja, niestety nie
zadbał o to ten lekarz "doświadczony-dlaczego? Wezwano
pogotowie i dzięki profesjonalnej pomocy innego lekarza do
tragedii tym razem nie doszło.
Jest złożona skarga - którą sam kierownik poradził złożyć - co z niej wyniknie ? Zobaczymy.
Życzymy powrotu pacjentowi do zdrowia i unikania podobnych
szkodliwych zdrowiu sytuacji.
Ten przykład profesjonalizmy opiszemy jeszcze, w późniejszym terminie.
Skarga ma to do siebie, w naszym lokalnym środowisku, że po jakimś czasie "umiera" - mam przykład - skardze na lekarza ginekologa - nadal przyjmuje choć kierownik wiedział jakie jest tegoż obejście z pacjentkami. To dość dziwne, a zarazem przykre - czy to tak się dba o pacjenta?
Powróćmy do tematu tegoż uprzejmego lekarza - ze swej strony dodam, że miałam też "wątpliwą"
przyjemność być przyjmowana przez "rzeczonego" lekarza.
Co prawda przyjął mnie ale ... może lepiej byłoby, gdyby tego nie zrobił.
Parę lat temu ugryzł moje dziecko pies - nie dość że nie dostała
fachowej pomocy to jeszcze zalecił smarowanie rany maścią. Nawet
nie została oczyszczona poprawnie rana ugryzienia. Na "karteluszku"
pan lekarz zapisał nazwę maści i odesłał do apteki. Dzięki
wywiadowi jaki przeprowadził ze mną mądry farmaceuta, widząc moje
zdenerwowanie - oraz konsultacji z innym lekarzem, nie doszło do tego że rana by się "spaprała".
Maść nie była przeznaczona do stosowania na takie rany. Pan
lekarz w sposób bardzo pobieżny ocenił ranę mojego dziecka. Jak
pamiętam nawet się nad tym nie pochylił. śmiem twierdzić że tej
drugiej rany z drugiej strony nie widział, bo też co można
zobaczyć z 1-1,5 metra od pacjenta nie oglądając całej nogi. Ze
swej strony dodam że byłam tak zdenerwowana, że analizie poddałam
to zdarzenie dopiero po kilku dniach. Nie zapytał pan lekarz czy pies
szczepiony czy nie. Powiedziałam, że psa nie znamy, nie pokierował
nas też co dalej z tym robić. Nie było też mowy o jakichkolwiek badaniach aby zabezpieczyć moje dziecko przed ewentualnymi skutkami tego ugryzienia. Na szczęście nie ma
konsekwencji tego wydarzenia , a minęło już dobre 10 lat.
Wnioski wyciągnij sam czytelniku.
Gratulacje za tak świetnie funkcjonujący SP ZOZ złożyć należy Kierownikowi i Burmistrzowi, czy to w końcu aby nie jeden zarządza a drugi nadzoruje?
Czy pozostaje nam Centrum Medyczne WARMUZ?
Żeby być sprawiedliwą.
Są w SP ZOZ pracownicy gotowi służyć nam, pacjentom pomocą i tym wszystkim składam podziękowania, bo to jest to światełko dla nas.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz