Jeśli już myślę , że nic mnie nie zaskoczy, a szczególnie jeśli mowa o pracy samorządowców, to znowu jestem w
błędzie. Zaskakują mnie i to na różne sposoby.
Zastanawiam się od jakiegoś czasu - czy to już staje się normą i
przekleństwem Polaków i Polski że ta praca dla suwerena to tylko tak przed
wyborami i na plakatach dobrze brzmi. W życiu już inaczej to
wygląda.
Załatwianie ciepłych posadek dla członków swoich rodzin, praca na liczne
umowy dla członków swoich rodzin, załatwianie swoich spraw, bo niestety
podatnik, mieszkaniec już tak łatwo nie ma.
Jedna z pań urzędniczek, w pewnej gminie, kiedyś powiedziała "radnym
zostaje się, żeby z tej diety spłacać swoje "mini ratki", pozałatwiać
swoje sprawy, a pani naiwna jest jeśli myśli że to inaczej wygląda. Układali
się i układać będą z burmistrzem, nie sprzeciwią się."
Jeden radny w pewnej gminie był jeszcze lepszy - kiedyś powiedział, że
ta "dieta to wystarcza mu na zapłacenie składki ZUS".
Mam nadzieję że nie wszyscy radni w Polsce mają takie podejście do pracy na
rzecz mieszkańców i swoich wyborców.
Pełna podziwu jestem dla pełnej profesjonalnej wiedzy prawnej pana
przewodniczącego Komisji Rewizyjnej. Jakże wprawnie posługiwał się językiem z
"górnej półki" prawniczej, dla zwykłego mieszkańca, jak ja
nieosiągalnej.
Wywód pana przewodniczącego poparty tkz "literą prawną" a w
końcowej części tegoż spotkania opinią prawną mecenasa A.Muchy budzi niekłamany
zachwyt, tym bardziej, że zawodowo odbiega pan przewodniczący profesją od
tych "paragrafów", wiedza zgoła inna wg wykształcenia - chyba.
Całe spotkanie Komisji Rewizyjnej trwało ok 17 min. Rozpatrywali 3 wezwania
do usunięcia naruszenia prawa.
Na informację mieszkanki, że będzie nagrywać
spotkanie - przewodniczący Paweł Hebda odpowiada w mało zabawny, wręcz w mojej
ocenie lekceważący sposób( nie przystoi to Radnemu - zapomniał że wypłaca mu
dietę podatnik?)
cytuje "...jeśli nie ma pani nic lepszego do słuchania..."
Być może będę stronnicza, ale nie było tez zbyt grzeczne
"strofowanie" jednego z mieszkańców gdy zadał pytanie. Wydaje mi się, być może
jestem w błędzie, ale jednak ton głosu pana przewodniczącego był
niestosowny (nagranie). Oceniając - jednym pozwalał mówić, a panu wręcz
odmówiono.
Żeby nie przeciągać w skrócie - w swym elokwentnym, merytorycznym popartym
artykułami i Ustawą wywodzie przewodniczący Paweł Hebda - nie odczytując
treści tych wezwań (bo i po co tracić czas) informuje, że obowiązek już na nich
nie spoczywa. Ustawa dała im możliwość nie rozpatrywania i ewentualnego
naprawienia wyrządzonej "szkody prawnej". Teraz chcąc domagać się
usunięcia naruszenia prawa przez Radę, podatnik musi iść do sądu, a ten dopiero
po ocenie problemu, nakaże naprawę tej "szkody".
Przezabawna w mojej ocenie odpowiedź przewodniczącego - poproszono o podanie
nazwisk Radnych w związku z głosowanie, a raczej jak który Radny głosuje.
Pan Przewodniczący w sposób nie budzący sprzeciwu uzasadnił dlaczego nazwisk
radnych nie odczyta w związku z głosowaniem. Jednym i tu uśmiałam się zdrowo -
argumentował tym ze są znani.
To dopiero dobry żart - ilu
mieszkańców naszej gminy zna wszystkich radnych? Ile razy w roku Pan Radny
spotyka się ze swoimi wyborcami? Gdzie też ma te swoje dyżury?
Wielu nie ma pojęcia kto jest obecnie burmistrzem, bo i z takimi przypadkami
się spotkałam.
kto płaci za ich pracę i dla kogo jest ten Urząd
OdpowiedzUsuń