Dzisiejszy dzień, a
raczej informacja powaliła mnie, nie wiem jeszcze jak to zakończę.
Czy powinny być z tego tytułu wyciągnięte konsekwencje?
Przedstawię kilka
faktów.
Kilka lat temu
udałam się z moim dzieckiem do lekarza stomatologa, młodego –
lekarz ten zaczął przyjmować pacjentów w naszym SP ZOZ.
Wydawać by się
mogło – młody lekarz, nowe, świeże światło w tym ośrodku,
Powinno być dobrze, wszyscy go chwalili, więc czemu by nie iść.
Poszłyśmy.
Jeśli mnie pamięć
nie myli to leczyłyśmy tam 3 zęby. Niestety te 3 zęby były
wcześniej „lakowene”, to też miało zabezpieczyć zęby. Nic
bardziej fałszywego. W naszym przypadku te trzy się psuły a ten
4-ty nie lakowany jakimś cudem był zdrowy.
Ale powróćmy do
tematy leczenia w SP ZOZ.
Założono mojemu
dziecku 3 plomby. Nie dość że amalgamaty to jeszcze z "ciekawym"
niechcianym bonusem.
Każdy słyszał o
pozostawionych podczas operacji „różnościach”. Jakieś
nożyczki, jakieś waciki.
U na podczas
prześwietlenia wychodzi że część narzędzia nadal tkwi w zębie.
Teraz się zacznie – jak uratować tego zęba – bo szkoda usuwać?
Czy się da uratować
– to się dopiero okaże ?
Ząb boli i to nie
jest dobra sprawa. I tak długo z tym chodziła.
Nie sądzę żeby
stomatolog po skończonej pracy, czy też w trakcie wykonywania
zabiegu nie wiedział że mu brakuje części narzędzia ?
cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz